Witam! Obecnie chodzę do 2 klasy LO. Niemieckiego uczę się od 3 klasy podstawowej, ale niestety nie była to dobra nauka. Właściwie 1 godzina tygodniowo, na której połowa czasu to uciszanie klasy. Ogólnie w gimnazjum nie wiem czy zdązylismy przerobić chociaż jedną książkę.
Jednak mimo wszystko, zawsze jakoś przodowałam w klasie jesli chodzi o poziom niemieckiego. W liceum zaczęliśmy oczywiście wszystko od podstaw, z tym, że nauczycielka w 1 klasie nie była zbyt wymgająca, za czym idzie oczywiście fakt, że tak dużo czasu na niemiecki nie poświęcałam, chociaż wiadomo, że to były dopiero podstawowe rzeczy, które w sumie umiałam.
W 2 klasie pojawiła się "piła" dosłownie:P Rygor od poczatku roku i po paru miesiącach wyraźnie widoczne postępy. Mimo tej piły, bardzo polubiłam niemiecki i... przeszła mi myśl zdawania go na maturze. Od początku 1 klasy żyłam z myślą, że moimi przedmiotami rozszerzonymi na maturze będą tylko historia i WOS. Plany jednak trochę się pozmieniały, ponieważ doszłam do wniosku, że jednak prawo nie jest moim powołaniem. Do głowy więc przyszedł pomysł z językami. Przyznam szczerze, że angielski mam opanowany na dość wysokim poziomie. I fajnie jakby do tego dołożyć niemiecki rozszerzony. Myślę oczywiscie o jakiś studiach lingwistycznych, może ILS UW?
Tylko, że nurtuje mnie oczywiscie jedna podstawowa rzecz. Czy przez rok uda mi się nauczyć na maturę rozszerzoną z niemca i zdać ją na raczej wysokim poziomie? Nie jest to oczywiście moja ostateczna decyzja. Mam jeszcze parę kierunków na wszelki wypadek... Jeśli możecie, napiszcie mi co o tym sądzicie. Może to totalna głupota? Oczywiscie zaczęłabym już przygotowania, a od początku 3 klasy ok. 2 godziny korków+ całoroczna praca. Do tego jeszcze doszedłby tylko angielski (w którym czuje sie bardzo pewnie), a reszta to już sama podstawa, więc czasu bym miała sporo. Teraz jestem w trakcie zamawiania Alles klas 1a- rozszerzony i mam zamiar sama go przerabiać.
Jak myślicie, czy to ma w ogóle sens?