fragment listu... pomocy...!!!!!!!!!!!!!!!

Temat przeniesiony do archwium.
błagam pomóżcie... tłumaczę list z niemiec znajomej i nie mogę sobie poradzić z fragmentem...

So ergab es sich dann, daß meine Freundin an den Deutschen Meisterschaften im BogenSport teilnehmen konnte, und diese fanden in Schwedt(an der polnischen Grenze) Statr also nicht weit weg von der alten Heimat Voher hatten wir uns schon in Bivrholz-heute Kosobudy- bei UdoThiel-Ihr Bruder gesucht.

Dla mnie wogóle to się nie klei a niektóre słowa wogóle z kosmosu pochodzą.... to jakaś gwara czy co????
Mimo wszystko BŁAGAM O POMOC
So ergab es sich dann, daß meine Freundin an den Deutschen Meisterschaften im BogenSport teilnehmen konnte, und diese fanden in Schwedt(an der polnischen Grenze) Statr also nicht weit weg von der alten Heimat Voher hatten wir uns schon in Bivrholz-heute Kosobudy- bei UdoThiel-Ihr Bruder gesucht.

I tak potem się okazało, że moja przyjaciółka/dziewczyna mogła wiąć udział w mistrzostwach Niemiec w łucznictwie, a te odbywały się w Schwedt (przy polskiej granicy) - więc niedaleko od starej ojczyzny.

Czy ostatnie zdanie dokładnie przepisałeś/przepisałaś, bo nie mogę do końca wykumać sens ....
Dokładnie tak jest, bardzo dziwne pismo ma ta Pani ale nic już na to nie poradzę. ale dziekuję bardzo....
Może to nie bardzo skromne, ale mogę wkleić dalszą część listu????
Jeśli to nie jakiś tasiemiec, to wklej. A jeśli znasz angielski, to możesz zawsze lekko podeprzeć się tłumaczem: http://babelfish.altavista.com/ (przynajmniej w przybliżeniu).
Die Verbrindung kam durch eine Name aus Berlin- die früher in Dramburg-Drawsko lebte und auch jetzt noch viel Kontakt zu den Deutschen dort hat.Für mich war es total an fregend, in das Dorf zu kommen, wo meine Großmutter ihren Hott hatte.
Zum Glück habe ich dann Sie dort angetroffen ich nehme an, daß Sie dort geboren wurden, denn vor 30 Jahren als meine Cousine dort war, waren Sie auch da Ihre Familie wurde ja auch aus der Heimat vertrieben. Woher kamen Ihre Eltern?


to następny akapit
Die Verbrindung kam durch eine Name aus Berlin- die früher in Dramburg-Drawsko lebte und auch jetzt noch viel Kontakt zu den Deutschen dort hat.Für mich war es total an fregend, in das Dorf zu kommen, wo meine Großmutter ihren Hott hatte.
Zum Glück habe ich dann Sie dort angetroffen ich nehme an, daß Sie dort geboren wurden, denn vor 30 Jahren als meine Cousine dort war, waren Sie auch da Ihre Familie wurde ja auch aus der Heimat vertrieben. Woher kamen Ihre Eltern?

Znajomość nawiązała się przez pewną panią z Berlina, która wcześniej mieszkała w Drawsku i jeszcze dziś ma kontakt z Niemcami, który tam mieszkają. Dla mnie było to totalnie ekscytujące przyjechać do wsi, gdzie moja babcia miała swoje gospodarstwo. Na szczęście spotkałam wtedy tam Pana/Panią i zakładam, że Pan(i) się tam urodził(a), bo przed 30 laty, kiedy była tam moja kuzynka, to był(a) Pan(i) tam również. Pana/Pani rodzina przecież też została wypędzona. Skąd pochodzą Pana/Pani rodzice?
Nun zu meiner Familie Wir haben in Falhenburg-Złocieniec in der Grabenstraße 17 gewochnt-heute heißt die Btraße 11-do Listopada 16. Das Haus-Vorder und Hinterhsus gehörte meinen Eltern- das Vorderhaus war vermietet-wir wohnten im Hinterhaus. Dort wohnt heute-also im August 2006 bei meinem dortigen Aufenthalt- ein sehr netter Mann, der uns auch die Wochnung gezeigst hat Der Innenhof ist sehr ungepfeegt und auch das Haus leider total verkommen-Schade-Das alte Rolltor im Hinterhaus ist auch noch vorhanden, der unterstand war die Garage für das Auto meiner Mutter.
jeszcze tego kawałek jest...

Sie war in unserer Kleinen Stadt die Erste Frau mit Führerschein und Auto-zu dem Zeitpunkt war sie 25 Jahre alt.

Serdeczne dzięki... mam jeszcze strone A4 ale sama sobie już dam radę. W razie problemów z algielskim: [email]
Sie war in unserer Kleinen Stadt die Erste Frau mit Führerschein und Auto-zu dem Zeitpunkt war sie 25 Jahre alt.

W naszym małym mieście była to pierwsza kobieta z prawem jazdy i samochodem - miała wtedy 25 lat.
Nun zu meiner Familie Wir haben in Falhenburg-Złocieniec in der Grabenstraße 17 gewochnt-heute heißt die Btraße 11-do Listopada 16. Das Haus-Vorder und Hinterhsus gehörte meinen Eltern- das Vorderhaus war vermietet-wir wohnten im Hinterhaus. Dort wohnt heute-also im August 2006 bei meinem dortigen Aufenthalt- ein sehr netter Mann, der uns auch die Wochnung gezeigst hat Der Innenhof ist sehr ungepfeegt und auch das Haus leider total verkommen-Schade-Das alte Rolltor im Hinterhaus ist auch noch vorhanden, der unterstand war die Garage für das Auto meiner Mutter


a to????
bardzo podziwiam.... ale to bardzo... z niemieckiego nie jestem najlepsza ale staram się sobie radzić i podziwiam takie osoby jak ty... Ja jestem dobra z angola, w końcu pisałam rozszerzony w tym roku... a ustny zdałam na piątkę... w razie problemów z angielskim proszę pisać chętnie pomogę
A teraz o mojej rodzinie. Mieszkaliśmy w Złocieńcu na Grabenstraße 17 - dziś ta ulica nazywa się 11. Lisopada. Dom (front i tylna część domu) należał do moich rodziców. Frontową część domu wynajmowaliśmy (ludziom), a my mieszkaliśmy w tylnej części domu. Teraz mieszka tam bardzo miły człowiek, który pokazał nam to mieszkanie (przynajmniej mieszkał w czasie mojego pobytu w sierpniu 2006 roku).
Podwórko wewnętrzne jest bardzo zaniedbane i niestety także dom jest zupełnie "zdziadowany" (to moje wolne tłumaczenie - TS). Zachowała się także stara brama rozsuwana (taka jeżdżąca na metalowych kułkach - TS) w tylnj części domu. Obecny schron (prawdopodobnie jakaś piwniczka przeciwlotnicza - TS) była kiedyś garażem dla samochodu mojej mamy.
nie ma sprawy, będę pamiętał (choć większych problemów z angola nie mam)
Witam. Siedziałąm nad tym całą noc i nic już nie mogę wymyśleć. mogłabym poprpsićo przetłumaczenie dalszego kawałka listu?? dla mnie to najgorsza męka. Dziękuję.


Mein Vater war bei den Flugzeug werden in Schneidemühl-heute Piła-beschäftist. Wenn er aus dienstlichen Gründen am Wochenende nicht nach Hause kam pachte meine Mutter uns-meinen 2 Jahre älteren Bruder und mich-ins Auto und wir fuhren zu unseren Vater. Meine Großeltern wohnten in der Polziner Straße direkt neben der Schloß Ziegelei-dort war mein Großvater Werhleiter- die Ziegeleigebäude stehen ja gute noch.

Als wir mit Udo Thiel untern an der Drage standen, wußte ich genau, welche Straße ich gehen mußte, um unser Haus zu inden-es war für mich schon ganz bewegend.
Auschließend ist Udo Thiel mit uns noch im athaus gewesen-wir konnten die Kellergewölbe besichtigen- wo noch ganz viel Deutschtum erhalten ist. Ich habe mich dort noch in das Gästebuch eingetragen. Lieder hatten wir sehr wenig Zeit, was ich sehr bedautert habe. Aber ich hoffe, daß es doch noch einmal Klappt, wieder zu kommen (Noch eine Anmerhung auf inserer Tour sind wir vir Ihrem Wonnort in Kalisz in Richtung Drawsko abgeborgen).
pomoże ktoś??
Mój ojciec pracował w zakładach loctniczych w Pile. Kiedy ze służbowych powodów nie mógł przyjechać na weekend do domu, mama wsadzała nas (mojego dwa lata starszego brata oraz mnie) do samochodu i jechaliśmy do ojca.

Moi dziadkowie mieszkali na Polziner Straße zaraz obok zamku. Cegielnia - tam mój dziadek był kierownikiem straży (przemysłowej) - budynki cegielni zachowały się do dzisiaj.

Kiedy stakliśmy z Udo Thielem na dole przy ...?... , dokładnie wiedziałem/wiedziałam, którą ulicą trzeba teraz iść, żeby znaleźć nasz dom - było to dla mnie bardzo wzruszające.

Na koniec Udo Thiel był z nami w ratuszu - mogliśmy zwiedzić (sklepieniowe) piwnice ratuszowe, dzie zachowało się dużo śladów kultury niemieckiej. Wpisałam się tem jeszcze do księgi gości (pamiątkowej). Niestety mieliśmy bardzo mało czasu, czego bardzo żałowałam. Ale mam nadzieję, że uda się przyjechać jeszcze raz.

(Jeszcze jedna uwaga: skręciliśmy w Pani/Pana miejscowości, w Kaliszu, w kierunku na Drawsko). - to zdanie może być niejasne.
dzie > gdzie :)
mam prośbe do TiborStege. Moglbys mi tez w czyms pomoc tylko w przetlumaczeniu na niemiecki. bylabytm bardzo wdzieczna
Domyślam się, że chodzi o stereotypy, czyli o tekst szkolny, a takich zazwyczaj na tym forum nie tłumaczymy (zwłaszcza że jest długaśny). Fakt, że pomogłem komuś w tłumaczeniu bardzo ciekawego listu prywatnego (nieszkolnego) nic nie oznacza. Tak jak Ci już ludzie radzili - napisz samodzielnie, a my poprawimy. I popełniasz gigantyczny błąd - najpierw piszesz po polsku. Pisz od razu po niemiecku - tak jak myślisz. Możesz użyć banalnych słów - będzie wtedy łatwiej. Nie poddawaj się! Przynajmniej się czegoś nauczysz :) .
oto otatnia część listu który spędza mi sen z powiek. Sama przetłumaczyłam 3 strony A4, ale z resztą już nie daje rady...

Ich erwähnte ja schon, daß ich einen Bruder hatte. Er war Maler und Graphirer und ist mit 68 Jahren 2004 an Lungenfibrose gestorben-Verusacht durch Taubenfedern-vor seinem Atelier waren unzählige Tauben auf dem Dach. Meine Mutter hat mich dann im Februar 2006 mit 91 Jahren verlassen. Mein Vater hat uns noch dem Krieg getunden, er versagt 1994 mit 87 Jahren. Wir haben unsere Heimat am 01.03.1945 mit Pferdewagen verlassen und sind in 4 Wochen in Schleswig-Holstein gelandet-wir waren nicht gern gesehene Flüchtlinge -mein Großvater hatte den Wagen und 2 Pferde besorgt. Gefahren wurden wir von einem alteren Ehepaar-Bekannte meines Großvaters. Es hießt, nur das Nötigeste mitnehmen-in 6 Wochen wären wir wieder zu Hause. Das meiste auf dem Wagen war dann Pferdefutter. Wir waren 9 personen meine Großmutter, das Ehepaar, meine Mutter mit 2 Kindern und ihre Schwester mit 2 Kindern. Um die Pferde zu schonen, sind meine Mutter und ihre Schwester den ganzen Weg zu Fuß neben dem Wagen gegangen. Es sind ja nun schon 62 Jahren vergangen, aber die Erinerung ist noch ganz klar vorhanden. Jch freue mich, daß wir uns kennen gelernt haben ind Sie auch an unserer Geschichte interessiert sind. Auch ich würde mich freuen, wenn Sie der Weg nach Deutschland führen sollte, bei uns sind Sie herzlich willkommen. Allerdings müßten wir dann wohl einen Dolmetscher haben Für heute soll es nun genug sein. Hoffentlich klappt die Übersetzung Wir hatten einen total heißen April.
Alles Gute liebe Grüße-auch von meiner Freudin.


Dzięki serdeczne jak ktoś to przetłumaczy... życie mi ratujecie...a przynajmniej część nocy...
Już wspominałem/wspominałam, że miałem/miałam brata. Był malarzem i grafikiem - zmarł w roku 2004 w wieku 68 lat na zwłóknienie płuc spowodowane gołębim pierzem - przed jego atelier na dachu była niezliczona ilość gołębi. Później w lutym 2006 roku opuściła mnie mama - miała 91 lat. Jeszcze po wojnie odnalazł nas nasz tato. Zmarł w roku 1994 w wieku 87 lat. Opuściliśmy naszą ojczyznę 01.03.1945 wyruszając w drogę konnym wozem i po 4 tygodniach wylądowaliśmy w Szlezwiku-Holsztynie. Uciekinierzy nie byli wtedy mile widziani - to mój dziadek zorganizował ten wóz oraz 2 konie. Powoziło tym wozem stare małżeństwo - znajomi dziadka. Wtedy tak było, że zabierało się ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy - po 6 tygodniach znaleźliśmy nowy dom. Większość ładunku na wozie zajmowała pasza dla koni. Było nas razem 9 osób: moja babcia, wspomniane małżeństwo, moja mama z dwójką dzieci i jej siostra z dwójką dzieci. Żeby ulżyć koniom, moja mama i jej siostra całą drogę szły na nogach obok wozu. Minęły już 62 lata, ale bardzo wyraźnie pamiętamy tamte dni. Cieszę się, że poznaliśmy się i że jest Pan(i) także zainteresowany/zainteresowana naszą historią. Jeśli byłby Pan / była Pani kiedykolwiek w Niemczech, to z radością Pana / Panią przyjmiemy. Musielibyśmy jednak chyba mieć tłumacza. No, na dziś już wystarczy. Mam nadzieję, że uda się przetłumaczyć ten list. Mieliśmy niesamowicie gorący kwiecień.

Wszystkiego dobrego i moc pozdrowień także od mojej przyjaciółki.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Życie, praca, nauka