Przetłumaczenia pamiętnika.

Temat przeniesiony do archwium.
Witam. Bardzo prosiłbym o przetłumaczenie tego w czasie Perfect.

24 lipca

Dziś przyjechaliśmy na Mazury. Będziemy mieszkać w Giżycku w domku nad samym jeziorem Niegocin. Pogoda jest świetna i zapowiada się, że przez cały pobyt tak będzie. Mazury są niesamowite, jest tu pięknie i malowniczo.

Naszym pierwszy celem było dziś zwiedzenie Giżycka. W tym mieście jako jedynym w Europie znajduje się czynny most obrotowy z XIX wieku. Obejrzeliśmy też inne zabytki dziewiętnastowieczne – twierdzę Boyen oraz cerkiew i wieżę ciśnień. Twierdza zbudowana została na planie gwiazdy i znajduje się między dwoma jeziorami Giżycka, Niegocinem i i Kisajnem. Prawdziwą atrakcją okazał się zamek krzyżacki z XIV wieku. Miasteczko jest naprawdę urocze i zanim wszystko zwiedziliśmy minęło kilka godzin.

Zamiast obiadu postanowiliśmy zrobić sobie piknik nad jeziorem i przy okazji trochę odpocząć. Zrobiliśmy odpowiednie zapasy i ruszyliśmy nad Niegocin. Znaleźliśmy niezbyt tłumne miejsce, gdzie rozłożyliśmy koce, a na nich wszystkie smakołyki. Delektując się przepięknym czystym niebem, omawialiśmy widziane wcześniej atrakcje turystyczne. Jedzenie w takim szczególnym miejscu jest wyjątkowo przyjemnym zajęciem.




25 lipca




W dzisiejszym dniu, poszliśmy z rodziną oglądać ludzi pływających na żaglówkach i postanowiliśmy, że któregoś dnia też spróbujemy. Dzień był bardzo ciepły, więc nie trzeba nas było długo namawiać do ochłodzenia się w wodzie. Okazała się cudownie orzeźwiająca. Było mi tak przyjemnie, że nie chciałem wychodzić na brzeg. Susząc się w promieniach słońca rozmyślałem o tym, jak miło spędzam czas i jak dobrze jest tu teraz wdychać świeże powietrze.

Postanowiłem się trochę przejść. Zrobiłem sobie dosyć długi spacer. Na skwerze siedziała staruszka i rzeźbiła w drewnie. Figurki były bardzo ładne. Postanowiłem kupić jedną na pamiątkę – wybrałem trzy rybki umieszczone jedna pod drugą. Staruszka wyjaśniła mi, że jest to herb Giżycka. rozmwaliasmy przez chwilę i starsza pani opowiedziała mi kilka historii dotyczących tego miejsca. Bardzo miło nam się rozmawiało, ale postanowiłem wracać do domku żeby zobaczyć, co robią moi towarzysze podróży.

Kiedy słońce powoli zachodziło, siedzieliśmy sobie na werandzie domku i patrzyliśmy na złoto-czerwone jezioro i słuchaliśmy milionów świerszczy. Jutro czeka nas mnóstwo atrakcji, więc nie siedzieliśmy zbyt długo.





26 lipca




W tym dniu, nie było dużo ciekawych rzeczy, o których mógłbym opowiadać godzinami. Ale za to było dzisiaj dużo emocji. Podczas pływania, zauważyłem jakiegoś chłopca który się topi około 10 metrów odemnie. Bez namasłu, chciałem go uratować. Jako, że dobrze pływam, myślałem, że pójdzie gładko, ale chłopak był tak gruby, że omało co sam się nie utopiłem. Już w połowie drogi, myślałem, że nie dopłynę. Ale wsąpiły we mnie niespożyte siły, i z trudem dostałem się na brzeg z nieprzytompnym chłopcem. Po krótkim czasie, udało go się wybudzić. Jego rodzice, uważali mnie za bohatera. Dziękowali mi z całego serca, za uratowanie jego syna. Było mi wtedy bardzo przyjemnie wysłuchiwać tych komplementów. Po wyczerpującym dniu, położyłem się spać, i rozmyślałem co może przynieść nowy dzień.



27 lipca


Dzisiaj poszedłem na park linowy. Zapowiadało się super. Było ciepło, znalałem paru kolegów, i wybrałem się z nimi do tego parku linowego. Poszliśmy na najtrudniejszy tor. Byliśmy już w połowie, kiedy zerwał się wiatr, i strącił mnie z liny. Naszczęście, lina asekuracyjna, uratowała mnie przed upadkiem. Mój kolega nie miał takiego szczęścia. Nie zdążył zaczepić haka do liny, i prawie spadł. Złapał się w ostatniej chwili gałęzi. Ledwo wytrzymał. Dobrze, że byłem blisko, chwyciłem go za rękę i w ostatniej chwili, wciągnołem go do siebie. Ten dzień był szalony, i napewno nie zapomne o nim tak szybko. Mój pobyt tutaj, zblirza ku końcowi. Zotało jeszcze pare dni. Postaram się jak najlepiej wykorzystać ten czas.



28 lipca

Bardzo szybko dzisiaj sobie ułożyłem plany. Pierw poszedłem na basem, popływałem i wróciłem do domu na obiad, który jak zawsze szykowała mi mama. Później psozedłem z kolegami na dyskoteke, bawiłem się super, ale któś zabrał mojego kolege i chciał go pobić. Oczywiście mu pomogłem. Napastnik uciekł, my wróciliśmy do domu i wszystko opowiedzieliśmy rodzicom. Oni zadzwonili na policję, i mamy nadzieję że zostanie złapany.


30 lipca

Dzisiaj była idealna pogoda na wyjście z kolegami pograć w piłkę. Wyruszyliśmy koło godziny 14. Dość długa droga, a autobusem wydawałą się krótka. Po godzinie drogi, doszliśmy na boisko. Od 5 dni nie graliśmy w piłkę, więc dzisiaj zamierzaliśmy się wyszaleć. Wybraliśmy drużyny, i zaczęliśmy grać. Mecz trwał 4 godziny. Byliśmy wyczerpani, ale zadowoleni z wygranej. Chcieliśmy wrócić do domu, ale zauważyliśmy, że nas ktoś podgląda. Nie baliśmy się, a on podszedł do nas i zaproponował nam dojście do klubu piłkarskiego. Przy okazji w domu dowiedziałem się że, człowiek który pobił kolegę został złapany.

31 lipca

To dzisiaj miałem problem. Zastanawiałem się czy rodzice się zgodzą na to, żebym chodził na treningi do klubu. Ale zapytałem się ich, a oni zgodzili się bez namysłu. Bardzo się ucieszyłem, po chwili usłyszałem, że rodzice zaplanowali dzisiaj lot samolotem. Zgodziłem się, ale bardzo bałem się samolotów. Po obiedzie ruszyliśmy na lotnisko, gdzie czekał na nas samolot. Dość mały, bo nie planowaliśmy lecieć już do domu i zostawić bagaże. W czasie lotu, poczułem dym. Myślałem, że to nic strasznego, ale po chwili rozległ się alarm. Wtedy zacząłem się bać. Zapiołem pasy, i założyłem maskę tlenową. Usłyszałem krzyki, i głoś że wszystko będzie dobrze. Zaraz po tym, poczułem twarde udeżenie, jakbym został przygnieciony słoniem. Ocknołem się i zobaczyłem obok siebie zakrwawionych rodziców. Odpiołem pasy i zauważyłem wodę. Wylądowaliśmy na morzu. Wziołem mamę na ponton który napompowałem a później tatę. I ruszyłem w kierunku brzegu. Rodzice byli nie przytomni, ale płynołem do brzegu, i ciągnołem za sobą ten ponton, w nadzieji że ktoś mnie zobaczy i podpłynie motorówką. Tak się też zdarzyło. Policja do mnie podpłyneła i zabrała nas z powrotem na brzeg. Usłyszałem okrzyki pochwały i zdumienia. Już nigdy nie polecę samolotem. Na następny dzień jedziemy do domu i nigdzie się nie ruszam. To już koniec moich wakacji.
Jeżyk, jajka sobie robisz?
możliwe ;# mów mi jerzyk, nie jeżyk, bo czuję się jakbym popełnił błąd ortograficzny. ( dla niekumatych, jerzyk jest też taki ptak)
Ty mi mów "Oh, Gott!", jeżyku niekumaty.

 »

Pomoc językowa