Germanistyka na UJ

Temat przeniesiony do archwium.
Czy ktoś studiuje germanistykę na UJ lub ma tam znajomych?Prosze o opinie.Z góry dziękuję :-)
ja jestem na UJ ,zaoczne mag.Co cię intersesuje dokładnie?
ogólnie, czy jesteś zadowolona, jak z nauką (spotkałam sie z opinią że za dużo teorii a za mało praktyki czy to prawda?) no i jaka jest atmosfera, wykładowcy :-)
Jest ciężko, bo zajęcia są już od piątku od 13 do 20 i w sobotę od 8 do ok.16,co drugi tydzień więc jak się pracuje cały tydzień, to wypad jeszcze do Krakowa jest męczący. Jeżeli chodzi o wykładowców, to raczej są fajni.Ja jestem na kier. nauczycielskim,więc mamy metodykę i glottodydaktykę, których nie cierpię. Zajęcia praktyczne są raczej trudne, piszemy zawsze jakieś kol.z jakiegoś tekstu lub gramatyki,więc trzeba się trochę przyłożyć i nie zawsze mam na to czas . Dużo tłumaczeń też mamy z dzedziny polityki i wiadomości tel.Ale uczelnia jest na poziomie no i ten poziom też niestety kosztuje, 2400 za semestr.Podobno na innych uczelniach jest łatwiej, np. w Rzeszowie lub Opolu,ale ja miałam najbliżej do Krakowa.
W Opolu jest bardzo latwo, tez tak slyszalam - ale coz po tym, ze ma sie dyplom i nic nie umnie :(
czesc mam na imie emilka wiesz mam prosbe czy mozesz napisac mi wypracowanko tak na strone czemu mel gibson dal tytul filmu passion [blagam odtego zalezy czy zdam mature
moj adress to kamila. [email]
przepraszam ze prosze cie abys napisala mi o passion ale jedyna nadzieja w tobie germanistko.pa
Der Teufel ohne Augenbrauen

Es ist einer der ältesten Stoffe der Filmgeschichte - doch der Plot ist nicht nur deswegen hinreichend bekannt: Die biblische Leidensgeschichte Christi. Alle vier Evangelien des Neuen Testaments berichten von den letzten Stunden im Leben Jesus Christus. Die Schilderungen darin sind bislang obligatorisch für jeden Jesusfilm gewesen, geht aus ihnen doch das zentrale Motiv des Christentums hervor, dass einer für die Sünden aller gestorben und wieder auferstanden ist. Einer im Wortsinne "dogmatischen" Interpretation dieses Leidensweges bis hin zur Wiederauferstehung folgt Mel Gibsons dritter Spielfilm, bei dem er nicht nur selbst Regie geführt, sondern auch produziert hat und am Drehbuch mitschrieb. Gibson, der mehrfach betont hat, dass sein Film eine "christliche Überzeugungstat" für ihn darstellt, verlässt sich dabei voll und ganz auf die Aura und das mythische Potenzial seines Stoffes ... und versagt.

Die Passion Christi wird zerrieben zwischen dem Anspruch an Authentizität der historischen Darstellung und dem Anspruch, eine Glaubenswahrheit zu formulieren, die nicht der Aussagenwahrheit ("So ist es gewesen.") folgt. Man muss gar nicht in eine vulgär-rationalistische Kritik am christlichen Wunderglauben verfallen, um sich die Frage zu stellen, warum Gibson wohl den Teufel mehrfach auftreten lässt oder etwa das Ohr-Wunder im Garten Gethsemane mitinszeniert, wenn er gleichzeitig aufwändige Nachforschungen über die "damals gesprochene" Sprache, das soziale und politische Gefüge im besetzten Judäa, überhaupt über den gesamten historischen Kontext des Neuen Testamentes anstellt. Diese Sehnsucht nach historischer Wahrheit geht soweit, dass Gibson seine Protagonisten Aramäisch und Vulgärlatein (beides phonetisch "rekonstruiert", da ausgestorben) sprechen lässt und der Verleih Constantin an die geladenen Pressevertreter einen GEO-Essay "Wer war Jesus?" verteilt.

Bei all dieser manischen Beschäftigung mit den historischen Kontexten der Erzählung muss es Gibson entgangen sein, dass auch ein Stoff wie dieser nicht allein in seiner Mimetik und ohne originelle Erzählung goutierbar ist. In den letzten 15 Stunden Jesu Lebens ist eine Menge geschehen, von dem der Film aber leider nur wenig zu zeigen und noch weniger zu interpretieren vermag. Anstelle dessen hält sich Gibson mit Naturalismus über Wasser: Ausführlich und detailliert schildert er, wie Jesus von seinen Häschern brutal verprügelt wird, wie er darauf von dem Juden Kaiphas verhört und von dessen Soldaten abermals zusammengeschlagen wird, wie er schließlich in einer nicht enden wollenden Sequenz von den Römern fast zu Tode gefoltert wird, wie er im Kerker und auf dem Kreuzweg abermals zusammengeschlagen wird und schließlich - hier geht der Film noch mehr ins Detail - wie er am Kreuz festgenagelt wird. Worin, so fragt man sich spätestens bei der Auspeitschung - mag Gibson den Sinn gesehen haben, seinen Film quantitativ mit fünfzig Prozent Splatter-Szenen zu füllen?

Wohl wieder nur darin, authentisch zu sein ... oder vielleicht von den oben beschriebenen narrativen Schwächen abzulenken. Zu denen gesellen sich auch inszenatorische. Nach Gibsons Anweisung fängt die Kamera unter Leitung von Caleb Deschanel, der hier zeigt, was er bei den Dreharbeiten zu Der Patriot gelernt hat (nämlich optische Brachial-Glorifizierung von Einzelpersonen), die Bilder des Leidens ein. Fast schon voyeuristisch nähert sich der Blick den Verwundungen und Wunden des Gefolterten, ganz so, als könne auf diese Weise das Leid noch besser verdeutlicht werden. Ansonsten dümpelt die Optik zwischen rein dokumentierendem Zeigen und Slow-Motion-Aufnahmen zum Hinweis auf bedeutsame Details - leider die einzige visuelle Finesse, die Die Passion Christi anzubieten hat.

Die Charakterisierungen halten sich ebenfalls sehr nah ans "Dreh-Buch der Bücher" - mit der Ausnahme, dass den Römern, allen voran Pilatus, ein Quäntchen mehr Ambivalenz im Umgang mit dem zu Verurteilenden zugesprochen wird. Wohingegen die Juden bei Gibson als eindeutig böse und "von Gott zu bestrafen" konnotiert werden. Der Vorwurf des Antisemitismus, der dem Film verschiedentlich entgegengebracht wurde, speist sich wohl nicht zuletzt aus dieser Eindimensionalität. Ein Antisemitismus, wie er ähnlich für Harlans Jud Süß nachgewiesen worden ist, ist bei Die Passion Christi jedoch nur mit äußerstem Böswillen auszumachen - vielmehr scheint es so, dass Gibson bei all seiner Naivität dem Stoff gegenüber diese Lesart wohl gar nicht in den Sinn gekommen sein mag: Das Neue Testament schildert die Juden schließlich so, wie er sie zeigt ... oder umgekehrt.

Die Passion Christi ist bereits vor dem Bundesstart (ja, sogar vor dem Start in den USA) in aller Munde gewesen: Die definitive Glaubenserfahrung soll der Film sein, vom Vatikan als "Triumph der Kunst und des Glaubens" mit Vorschusslorbeeren überschüttet und ob seiner Authentizität als "mutig" apostrophiert. Dem kritischen, eher cineastisch als religiös motiviertem Kinogänger drängt sich jedoch schnell der Verdacht auf, dass sich hinter der Erzählung und den Splatter-Effekten ein naiver, uninspirierter Film eines wohlhabenden Kirchgängers verbirgt, der glaubte, dass allein der Wille Berge versetzen kann.
wow ;-)
dzieki wielkie Mucho już wiem coś wiecej ;-) chciałabym sie na dzienne dostać a Kraków po prostu kocham no i dlatego tylko uj wchodzi w grę.Miałam troche wątpliwości bo slyszałam raczej negatywne opinie no ale cóż; die Zeit wird es lernen ;-)
cześć...jak bedziesz miała troche czasu i bedzie Ci sie chciało... to zagadaj do mnie na GG... mój nr. to 1988109... też sie wybieram na UJ i miło by było nawiązać już jakieś przyjaźnie na poczatku...
pozdrawiam
i mam nadzieje... do usłyszenia
pisze pisze a mora nie odpisuje ;p
sorki... ale ostatnio mało siedziałam na necie=)
y... a mam takie pytanie.. piszesz piszesz??? a gdzie pisałaś??? moje GG to 1988109=)
pozdrawiam
Stuiowałam tam i nigdy, przenigdy nie powiem dobrego słowa o germanistyce UJ. Zastanów się!!! :((
a znalazlas potem prace? i jak trudno?bo ja zrezygnowalam z germ uj(dostalam sie co prawda) na rzecz mishu na kulu.moze to nie renoma,ale chyba kierunek lepszy.poza tym w jakim stopniu pracodawca patrzy na ukonczona szkole,a w jakim na kierunek?(co jest zwyczajnie dla nich wazniejsze?)
ja zaliczyłam pierwszy rok (podobno najgorszy) i cokolwiek się stanie nie powiem złego słowa o tym kierunku, jestem zachwycona!! Wysoki poziom, miła, ludzka kadra, przemiły sekretariat i najlepsi na świecie koleżeńscy studenci.
A jak ktoś narzeka tzn. że po prostu poziom był za wysoki i teraz chce sie usprawiedliwić, że to niby wina IFG UJ a nie jego, że juz nie studiuje :/
Hej. Mogłabyś mi napisać ile minimum procent trzeba mieć żeby się dostać na germanistykę na UJ ?? Pozdrawiam germanistów :))
ja miałem z niemieckiego 91% a z polskiego 50% (rozszerzenie oczywiście) i dostałem się na 3-cie miejsce listy rezerwowej i przyjeli mnie dopiero w drugim terminie, także żeby za pierwszym razem sie dostac trzeba było mieć jakoś z procent lub dwa więcej ode mnie. nie wiem czy Ci to pomoże bo od tego roku wchodzi system boloński i przyjmuja 20osób mniej także to się pewnie zmieni. pozdrawiam!
miałam 80% z niem i 68% z pol, to dawało 142pkt
podobno we wrześniu ostatecznie zamknięto listę na 136-138pkt(teraz na pewno trzeba więcej, bo 20 osób mniej przyjmują!)
pzdr i zapraszamy!! :*
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Kultura i obyczaje