no akurat nie żartuję ;) na opcjach idzie się jeszcze łatwiej utopić, niż na kredycie hipotecznym, ale przy 200tys zł na 30 lat kredytu różnica w odsetkach do spłacenia przy kredycie we frankach i złotówkach była jakiś rok temu ok. 50 000 zł :p
kontrakty, opcje, forex, jak kto woli;p ważne, żeby odpowiednią kwotę zainwestować, żeby się samemu nie utopić. I nawet wizja comiesięcznej zmiany odpowiedniej kwoty zainwestowanej w instrumenty pochodne, czy kwoty zainwestowanej na forexie nie odstraszałaby mnie, jeżeli zaoszczędziłbym te 50 000 zł ;) forex z jednej strony fajna sprawa, bo bardzo wygodny, ale z drugiej strony za otworzenie pozycji na złotówce są straszne prowizje... a na kontraktach z kolei dźwignia "tylko" 10 razy, czyli trzebaby sporą sumę zainwestować.
czemu miałbym żartować z opcjami?
jeżeli kredyt wziąłeś we frankach, a spłacasz w złotych, to grasz po prostu na parze frank/złoty , ale w przeciwnym kierunku ;) czyli jeżeli złotówka słabnie, czyli frank idzie do góry, to Ty zarabiasz na opcjach;p
Jak zainwestujesz odpowiednią kwotę, to będziesz zarabiał na opcjach dokładnie tyle, ile tracisz na wahaniu kursowym płacąc ratę kredytu (i niestety też na odwrót - jak kurs pójdzie w dół, Twoja rata kredytu też pójdzie w dół, ale tym razem będziesz musiał dopłacić do opcji). Szczerze powiem, że dziwię się, że w bankach takiego zachowania nie doradzają...
co do opcji i możliwości nabycia przez śmiertelnika zwykłego -
może je wystawić każdy i kupić też każdy, w odróżnieniu od warrantów, które wystawiane są tylko przez banki;p Jak chcesz to możesz z kimś się dogadać, że kupisz od niego za pół roku 10kg ziemniaków po z góry ustalonej cenie - może akurat kryzys dotknie nasze/niemieckie;) rozlnictwo i za rok ziemniaki będą po 10zł za kilogram, a Ty kupisz od niego te 10kg po złotówce za kilogram:p i tu też nie żartuję, bo tak właśnie powstały opcje ;)