Wszyscy bardzo sie cieszyli gdy przyszedl list od ciotki z niemiec.
Ona zaproszila nas wszyskich do Monachium.
Moja mama nie moze jechac poniewaz urlop moze dopiero na jesien dostac.
Tak to pojechalismy we tojke , moj tata, moja starsza siostra i ja.
Moja siostra uczy sie jzu od kilku lat niemeickiego.Cieszylo mnie to ze nei mielibysmy zadnych jezykowych problemow.
Pomylka! Ale to pzrezyjemy dopiero pozniej.
Przed podroza mielismy wszyscy goraczke przedodjazdowa .
Nieomal zapomnielismy nasze paszporty.
Jechalismy samochodem, dopiero na granicy okazalo sie z etata zapomnial zielonej karty ubezpieczeniowej.Moja siostra powinna to przy kontroli paszportowej wytlumaczyc ale to nei wyszlo jej specjalnie dobzre.
Musielismy wysiasc z samochodu i tata musial ubezpieczenie jeszce raz oplacic, zebysmy mogli dalej jechac.
Poniewaz mielismy tylko rzeczy do osobistego uzytku i kilka prezentow moglismy wszystko bez cla wwiesc.
Poniewaz nei musielismy wypelniac zadnych drukow zelnych, pzrebiegla ta kontrola bez problemow.
Po jakims czasie zrobilismy mala przerwe zeby w restauracji cos zjesc.
To poszlo szybko poniewaz byla tam samoobsluga.
Potym jak zjedlismy cos cieplego pojechalismy dalej.
Wieczorem bylismy juz w Monachium.
Ciocia byla bardzo zadowolona i pzrywitala nas bardzo serdecznie.
Nastepnego dnia zaczelismy zwiedzac miasto.
Zwiedzalismy stare miasto z jego pieknymi ulicami.
Podziwialismy interesujace koscioly z wysokimi wiezami, nowy ratusz, uniwersytet i wiele innych zabytkow.
W muzeum sztuki podziwalismy obrazy Durena oraz innych znanych malarzy.
Gdybym chciala opisac wszystko , trwalo by to zapewne bardzo dlugo.
Ale musze naprawde powiedziec ze pobyt w Monachium zostanie na dlugow mojej pamieci.