Bartku, naprawde duzo zalezy do jakiej rodziny trafisz!
Jak bedziesz czul sie "wykorzystywany" to zmieniaj.
Ja tez bylam au-pair... w 1999 roku!
rodzine mialam super!!! traktowali mnie jak czlonka rodziny i nie bylo nawet mowy o takim czyms jak osobna polka w lodowce! ;)
Niektorzy pewnie mysla, ze au-pair to tania pomoc domowa.
Za nim pojechalam do rodziny to pisalismy listy... juz wtedy pisali, ze matka i siostra mojego gast-vater byli au-pair i oni wiedza jak to jest i mieli zawsze w domu austauschschueler i dla nich to zawsze nowe doswiadczenie miec kogos aus dem ausland! u nich au-pairka byla zawsze intergrowana w zycie rodziny.
ja bylam u nich 3 aupair (pierwsza z polski. zostalam 2 lata) i do dzisiaj maja co roku au-pairki (po mnie byla jedna z gruzji ale jak ta wyjechala to od tamtej pory maja same polki)... ja do dzisiaj z nimi mam super kontakt... odwiedzamy sie, jezdzimy czasami razem na urlopy.
oni maja domek letniskowy w danii na wyspie, ktora ma tylko 4 domki i dali mi klucz do niego i powiedzieli, ze zawsze ze swoimi znajomymi moge tam jechac (tylko mu powiedziec kiedy, zeby on tam popodlaczane mial wszystko itp.)
mialam pokoj z lazienka z osobym wejsciem do domu... do dyspozycji auto. pracowalam od pon-pi pi. 3 dni po 6 godzin dziennie i 2 dni po 4 godzinny no i nieraz jak im cos wypadlo to jeden dzien w weekend pare godzin, no i 2 razy babysitting wieczorem. wychodzic moglam wieczorami. jak na poczatku staralam sie wracac w tyg. nie za pozno do domu i bylam kolo 23, to sie pytali, dlaczego tak wczesnie-oni o tej porze to dopiero wychodza! ;)
a pozegnan mialam 4!! 1. z cala rodznia...babcie, dziadkowie, bracia (nawet z francji przyjechali), 2. z kolezankami i 3. zabral mnie gast-vater, straszy syn (mial 18 lat) i moja jedna kolezanke do kasyna, kazdemu kupil tej samej ilosci zetonow i bylo super! czesto jak z nimi na urlopie bylam, to dla dzieci wieczorem wynajeli opiekunke z hotelu a ja z gast eltern po knajpach chodzilam...
naprawde dobrze trafilam! niegdy nie mialam problemu, zeby gdzies jechac... kiedys jechalam z kolezanka i 2 kolegami spontan ( w ciagu 2 godzin wpadlismy na taki pomysl) do mediolanu. balam sie spytac gastveter czy moge na weekend jechac (mimo, ze w sobote mialam miec babysitting! bo oni do szefa mieli na urodziny zaproszenie). poszlam do niego i mu mowie, ze ja, agata , jej chlopak i jego kuzyn chcemy maly ausflug zrobic;) a on sie pyta : " a dokad?" a ja do niego cicho "do mailand" a on: "aber das ist doch in italien!!" ja do niego"no tak" a on:"a kiedy?" a ja do niego "gleich" a on... "klar, tolle idee! a z babysittingiem sobie jakos poradzimy!"zeszlam na dol do pokoju a on po 10 min przyszedl i mowi, ze znalazl jeszcze pare lirow (wtedy jeszcze euero nie bylo) z zeszlego urlopu i mam je wziac, mape przyniosl! w szoku bylam. potem sie okazalo , ze babysitting, ktory ja mialam robic robil dziadek ;)
zycze wszystkim takiej rodziny jaka ja mialam.
aaa... jak zaltwialam to mialam po prostu adres agencji z hannoveru i tam wyslalam podanie...
nie maialm nawet zamiaru jechac na au-pair, ale nie dostalam sie na studia i stwierdzilam, ze pojade... papiery wyslalam 8 lipca a 22 lipca (w moje urodziny!) do mnie rodzina zadzwonila! i pierwsze ci to mi zyczenia zlozyli!!