Jak nauczyć się języka niemieckiego w rok (z A1 do B1)?

Temat przeniesiony do archwium.
Cześć Wszystkim!
Za rok piszę maturę i m.in. chcę pisać maturę podstawową z języka niemieckiego oraz maturę rozszerzoną z języka angielskiego (Takie wymagania na wybraną przeze mnie uczelnie: trzeba pisać 2 języki). Jak z angielskim nie mam żadnego problemu, to z niemieckim już tak fajnie nie jest, ponieważ jest on baaardzo słaby. Co nieco mogę powiedzieć w tym języku (uczyłam się go w gimnazjum, w liceum olałam), ale nie jest to wystarczające, dlatego swój poziom z tego języka oceniam na podstawowy: A1.

Jak wiadomo matura podstawowa z języka obcego jest na poziomie B1. Krótkie pytanie: w jaki sposób napisać maturę podstawową na min. 70% z języka niemieckiego, skoro prawie nic z niego nie umiem. Nie piszcie, że nie ma takiej możliwości, bo ja wiem, że jest. Dodam jeszcze, że ten język wchodzi mi bardzo szybko do głowy, jeżeli już się czegoś nauczę i naprawdę nie mam problemu z tą gramatyką, bo wydaje mi się ogólnie, że jest o wiele prostsza od języka angielskiego.
nauczyc sie na 70 procentow
Hahah no dobrze, ale chodzi o to jak przez ten rok napisać na te 70%, a m.in. z czego korzystać w trakcie nauki i ile powinnam przeznaczyć czasu na ten język.
a co to ja, to ty? ucz się, kiedyś się na pewno nauczysz
Cytat: rudaa0
Hahah no dobrze, ale chodzi o to jak przez ten rok napisać na te 70%, a m.in. z czego korzystać w trakcie nauki i ile powinnam przeznaczyć czasu na ten język.
Hahah korzystac z naszej zakladki Gramatyka i Cwiczenia, ale tylko w 70%, a czasu na to przeznaczyć tyle samo. Rok ma 12 miesiecy, czyli 70% = 9 miesiecy, czyli masz jeszcze trzy miesiace zeby absolutnie nic nie robic. Proste?
Ja mam lepszy pomysł. Rzucić szkołę, na tym już etapie co jesteś. Wyjechać za granicę, załapać się do jakiejś dobrze prosperującej fabryki, nauczyć jezyka, zostać kierownikiem.. i żyć jak w bajce sobie. Znam taki przypadek w realu. Po maturze nic ciekawego, tym bardziej w Polsce, nikogo nie czeka.
i na takim karneval-e dzisiaj byś się bawiła w Niemczech
Być może najlepszym rozwiązaniem byłaby taka nauka:
1/3 dziennego czasu poświęcasz na osłuchanie się z tym językiem.
1/3 dziennego czasu na pogłębianie niezbędnego słownictwa.
1/3 dziennego czasu na gramatykę i naukę pod maturę.


Gdy nie wiedziałem jak nazwać dni tygodnia po niemiecku, a wyrazy w tym języku wydawały mi się co najmniej dziwaczne, zagospodarowałem czas i zrobiłem tygodniowy maraton z wiadomościami, przemowami sławnych ludzi, filmami dokumentalnymi i wykładami o ciekawej tematyce typu fizyka, biznes, medycyna, po niemiecku. Filmy najlepiej oglądać z napisami bo jak czegoś nie można zrozumieć to w łatwy sposób można przetłumaczyć. Oprócz tego wiele czasu spędziłem na czytaniu razem z lektorem tekstów np. audiobooków książek.
Po tego typu intensywnej nauce zauważyłem że w bardzo łatwy sposób akceptuję znaczenie zupełnie nowych słów po niemiecku i czasem gdy siedzę gdzieś sam i cicho, zazwyczaj przez zaśnięciem, mam wrażanie że słówka, które usłyszałem wracają i są same automatycznie przypominane bądź też powtarzane w głowie.
Zauważyłem również że efekty daje zapamiętywanie zdań tzn. gdy pamiętam jakieś zdanie i mam odwagę go użyć w rozmowie, bo wiem że jest poprawne gramatycznie, to częściej używam go, a raczej jego formy i buduję bardzo podobne ale o innym znaczeniu.
W chwili obecnej uczę się gramatyki, bo słownictwo mam dobrze poznane. Można by powiedzieć że nadrabiam zaległości.

Gdybym miał ponownie zacząć naukę niemieckiego, pod maturę i z zerową znajomością poświęciłbym również czas na wykonywanie ćwiczeń z przykładowych testów maturalnych, na samym początku nauki.
edytowany przez nikkko921: 20 sty 2015
Najlepszym rozwiązaniem jest nie chrzanić o sposobach, lecz wreszcie zacząć się uczyć.
Ja się nauczyłem do "b1" od zera w jakieś pół roku z kilkutygodniowymi przerwami na lenistwo. Z początku wydawało mi się to całe be jeden niesamowitym poziomem a dzisiaj jest dla mnie niczym, same podstawy gramatyczne właściwie bez znajomości których, język nie ma prawa być zrozumiałym. Tak jak Niuniel pisze, po co jakieś planowanie, trzeba się po prostu uczyć. Przykre, bo teraz dopiero widzę jak wiele mi brakuje, co to znaczy nauczyć się języka. Telewizji dalej nie rozumiem do końca, czytanie książek łączy się z tłumaczeniem nadal co drugiego słowa. Mam teraz repetytorium Bęzy, ono zawiera zdaje się zakres gramatyki do "b2", jestem w połowie książki i powoli przerabiam te trudniejsze dla mnie rzeczy z gramatyki. Hehe, za pół roku pewnie będą banalne. Aj, polecam w każdym razie tę książkę.
Bo się źle uczysz to i masz takie rezultaty.

A dzisiaj jest dzień kobiet (jeszcze zdążyłam) i gdzie są życzenia? hmm hm??
nortek to ma tylko przerwy na lenistwo.
Ma takie fajne forum i melduje się raz od wielkiego dzwonu.
To i nie dziwota, że wgapianie się w telewizornię nic nie pomaga.
Pewnie obserwuje pilota, czy dobrze leży na stoliku.
Skończyłem kurs do b1, powtorzylem zakres gramatyki do tego poziomu, teraz robię Benze, trochę staram się czytać, oglądam tv czasem radio. Najbardziej to chyba słownictwa mi brakuje. :/
Co robię nie tak w takim razie... Bez przynajmniej ogólnego oglądu podstaw gramatyki (dla mnie tym jest bęza) nie ma co zbytnio ruszać dalej. Po co złe nawyki wyrabiać.
Jakie masz hobby?
Ale, poważnie, a nie takietam twoje brzędolenie.
(takom samom Bęzę masz u nas w Gramatyka)

Będzie trzeba i tak znowu miesiąc na ciebie czekać, więc, po co te pytania?
edytowany przez niuniel: 09 mar 2015
Każdy ma pewnie swój sposób, ja też różnych próbowałam i mogę śmiało powiedzieć, że najlepszym dla mnie sposobem na to, żeby się nauczyć języka okazały się kursy zagraniczne z Glossą. Jak się przebywa w międzynarodowym towarzystwie, nie ma się praktycznie w ogóle kontaktu z językiem polskim to się uczy bardzo szybko.
Temat przeniesiony do archwium.