Dzień dobry wszystkim.
Dodaję ten temat, ponieważ chciałbym się Was poradzić i jednocześnie opowiedzieć swoją historię.
Najpierw więc od niej zacznę (jeśli nie chcesz to przejdź dwa akapity dalej). Mając 14 lat byłem wielkim pasjonatem języka niemieckiego (wyniosłem to z podstawówki, w której większą uwagę przywiązywano do tego właśnie języka). Na tym forum w 2005 roku pytałem się czy warto wiązać przyszłość z tym językiem (studia, praca), skoro go lubię - problemem było to, że w gimnazjum przyjęto mnie do klasy z rozszerzonym angielskim (5 godzin tygodniowo, a tylko jedna niemieckiego). Przepisanie się do klasy z rozszerzonym niemieckim (3xtyg) wchodziło w grę, ale w końcu (słusznie) zrezygnowałem. Wiecie, gimnazjum w rejonie oznacza naprawdę różne środowiska wciśnięte do jednej klasy, śmiem twierdzić, że wśród tych ludzi ciężko byłoby mi realizować swoje marzenia związane z niemieckim i prawdopodobnie dostosowałbym się do średniego (czyli niskiego) poziomu. Tak więc zostałem z angielskim, polubiłem go, chciałem się go uczyć, pomogło mi w jego nauce także zainteresowanie piłką nożną i Manchesterem United, także mogłem być (dzięki internetowi) z angielskim praktycznie codziennie, a sami wiecie, że takie coś niesamowicie przyspiesza naukę języka. W liceum niemiecki był już tylko tym 'gorszym', więc proces odsuwania na bok niemieckiego, którego kiedyś naprawdę kochałem, się pogłębiał. Po liceum... poszedłem na filologię angielską. I właśnie jestem na trzecim roku zastanawiając się co potem. Powiem szczerze, że mam małą motywację do kontynuowania (mgr), ponieważ to kosztuje, ponieważ nie do końca wiem czy warto tracić dwa lata skoro nie widzę siebie jako nauczyciela czy tłumacza (a dodać trzeba, że z pracą w tych zawodach i tak ciężko). Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad wyjazdem za granicą, posmakować życia, zwiedzić, dostać po dupie, nie żałować za parę lat, że nie wyjechałem (dodatkowym plusem jest to, że akutalnie jestem sam, więc tak naprawdę nic mnie w Polsce nie trzyma). W wakacje zacząłem się uczyć hiszpańskiego, ale to chyba dlatego, żeby spróbować innego języka - i hiszpański jest fajny, naprawdę, ale zawsze jest tym gorszym językiem od angielskiego, mam dla niego mniej czasu i nawet jeśli myśleć o wyjeździe do pracy to Hiszpania, w dzisiejszych czasach, nadziei nie daje.
Stąd w mojej głowie marzenie sprzed 9, 10 lat. Niemcy. Uważam, że z językiem angielskim na (nieskromnie mówiąc) bardzo dobrym poziomie i z językiem polskim jako ojczystym byłbym - przy wyjeździe do Niemiec - w lepszej pozycji niż gdybym umiał bardzo dobrze właśnie niemiecki. To chyba dlatego nie kręci mnie wyjazd do Anglii, bo raz, ze to takie teraz modne wśród młodych Polaków, to dwa - nie miałbym tak żadnej przewagi nad innymi Polakami (no i wiadomo, że papier nie znaczyłby tam nic). Tak jak wyżej pisałem, że nic mnie nie trzyma - nie mam wielkich wymagań co do pracy. Odnalazłbym się, tak mi się wydaje, pracując np. w hostelu/hotelu. Oczywiście nie od razu będąc niewiadomo kim, ale nawet jako zwykła obsługa, z czasem polepszając swoją pozycję.
Niemiecki zawsze umiałem na bardzo dobrym poziomie (także dzięki świetnym nauczycielkom jakie spotkałem na swojej drodze), a później, kiedy było go mniej, dobrym. Ostatnio dorwałem jedną z książek do niemieckiego i byłem zaskoczony jak dużo pamiętam. Według mnie to, że kończę filologię angielską oznacza, że wrócić do niemieckiego będzie jeszcze łatwiej (gramatyka nie powinna być w ogóle problemem, jestem z niej mocny, a dzięki teoretycznemu podejściu na studiach do języka będzie jeszcze lepiej). Tak więc... chcę wrócić do niemieckiego.
I stąd moje pytanie do Was. Czy znacie jakieś fajne sposoby, żeby powiększyć zasób słownictwa? Żeby 'wrócić' do języka po paru latach. Oczywiście mam na myśli jakieś fajne metody, bo wkuwanie słówek czy przeglądanie stron internetowych (choć tu akurat już trzeba mieć fundamenty, żeby z tekstu wyciągać więcej niż poszczególne słówka) to te, które pierwsze przychodzą na myśl.
Nawet nie wiecie jak się cieszę na myśl, że chcę wrócić do niemieckiego. Jak wchodziliśmy do UE w 2004 roku tyle się mówiło o młodych ludziach chcących wyjeżdżać za granicę (do UK) i mi też się to udzieliło, obiecałem sobie, że kiedyś też wyjadę. Choć myślałem wtedy także o UK, a dobrze znałem niemiecki, nie sądziłem, że po kilku dobrych latach wrócę do podobnego położenia. Podobnego, bo odwrotnego.
Dodaję link do tematu, który założyłem niespełna 9 lat temu. Jak ten czas płynie i jak się człowiek zmienia widać nawet po tym jak pisałem :)
https://niemiecki.ang.pl/forum/nauka-jezyka/86719 (sam się dziwię, że dużo dziś rozumiem z odpowiedzi na mój wpis w języku niemieckim - warto wrócić do niemieckiego!)