Taa... ze sznurówkami daję radę, ale wciąż nie opanowałam dokładnie trafiania łyżką pełną zupy do ust... -.-
Nauczyciel (to pan, nie pani, tak dla ścisłości, choć większego znaczenia to nie ma) podał mi błędy, ale nie zapamiętałam ich. Straszne, czyż nie? Bo przecież normalnie ludzie zapamiętują WSZYSTKO, co usłyszą. Ja zapomniałam - tak, wiem, powinni mnie za to ukrzyżować.
Do wiadomości wszystkich, którzy mają wątpliwości. System punktowy istnieje nie tylko w szkołach specjalnych (swoją drogą, Mr T - o tych szkołach specjalnych wiesz ze swojego doświadczenia?). I to naprawdę nie moja wina, że akurat w tym gimnazjum, do którego chodzę nie przyznają tradycyjnych ocen.
A co do poziomu wykształcenia mojego nauczyciela - naprawdę nie wiem, nie pytałam, nie interesuje mnie to. Może jest tylko po licencjacie, może tylko po podstawówce, może ma tytuł doktora, nie moja sprawa. Uczy, więc pewnie ma jako-takie pojęcie o swoim przedmiocie.
Czy to źle, że przestrzegłam innych, którzy mogliby szukać pracy o podobnej tematyce, że są w niej błędy? Chciałam dobrze, tyle tylko mogę powiedzieć.