we Francji tez jedza gotowe i chemiczne, a jak cos jest domowej roboty, jakis placek, czy chleb czy kielbaska, to ceny sa zabojcze!
I tez nic nie potrafia gotowac... i czesto chodza do restauracji.
A na sniadanie jedza wiecznie cos slodkiego, konfiture, croissant.
Raz jadlam sobie kanapke na uczelni, okolo 9 rano i wystawala mi z niej szynka, to caly rok sie zlecial i dziwil, jak to mozna jesc szynke na sniadanie....
eh...
jak bylam au pair, to rodzina tez sie dziwila, ze jem jajko lub wedline lub ogorka konserwowego (kiszonych nie znaja) na sniadanie... a najbardziej to nie mogli uwierzyc, ze jem surowa kapuste kiszona i mowili dzieciom, zeby nie jedli, bo ich brzuch bedzie bolal)))
Niemcy sa chyba troche bardziej podobni do Polakow, jesli chodzi o przyzwyczajenia jedzeniowe. We Francji np. do 12.00 na miescie mozesz zjesc tylko jakies slodkie ciastka, w Mc Do zadnego hamburgera ci nie sprzedadza, itp.
POzdrawiam