>Moim zdaniem nigdy nie można stwierdzić, że się umie dany język
>perfekcyjnie, bo zawsze znajdzie się coś, czego nie jesteś w stanie
>wyrazić, tak jakby się chciało. Umieć dany język znaczy wg mnie
>umiejętnie się nim posługiwać, starać się być jak najbardziej
>poprawnym, unikać pułapek językowych, ale z drugiej strony jak
>najwięcej eksperymentować i "bawić" się nim.
Moim zdaniem umieć język obcy, to znaczy umieć go na takim samym poziomie, jak polski ;) dopiero wtedy, jak będę mówił po niemiecku tak bezproblemowo, jak po polsku, a rdzenny Niemiec będzie święcie przekonany, że ja też jestem Niemcem, będę mógł powiedzieć, że nauczyłem się niemieckiego ;)
>IMHO Maciuś jest bardzo dobry w te klocki. On dobrze o tym wie, tylko
>wrodzona skromność (!) nie pozwoli mu się do tego przyznać.
Czytając moją powyższą wypowiedź, dochodzimy do wniosku, że się mylisz ;) bądźmy szczerzy - zarówno ja, jak i Ty robimy od czasu do czasu proste błędy, chociaż jak ktoś nas poprawi, to wiemy że najczęściej ma rację ;) Na tym forum do czasu była jedna osoba, w stosunku do której można było powiedzieć, że umie niemiecki perfekcyjnie - Mokotow, teraz są chociaż dwie ;)
>On mi zazdrości gór, a ja jemu pobytu w Niemczech i czasami (!) mózgu
>na miarę Einsteina ;-)
Do Einsteina to mi daleko ;) ciężko sobie wyobrazić, że jadąc samochodem z włączonymi światłami z prędkością światła, te światła teoretycznie świecić nie będą;) badź lecąc rakietą w kierunku przeciwnym do ruchu obrotowego ziemi z prędkością bliską prędkości światła nie będziemy się starzeć, a wręcz przeciwnie ;)
Góry i tak fajniejsze ;)