do Aski i wszystkich zaainteresowanych studiami w Niemczech!!!!:
dobrze ze sie dokladnie informujesz zanim podejmiesz decyzje i ze zdajesz sobie sprawe z jakosci tego uniwersytetu!
jeszcze raz dla jasnosci- moja wypowiedzia nie chce absolutnie nikomu nic ujmowac ani czegos wytykac tym co na viadrinie studjuja (szczegolnie nie vasilowi, ktory zdaje sie byc milym chlopakiem :) ale chce po prostu obiektywnie zwrocic uwage na poziom i opinie tego uniwersytetu.
bowiem nie jest on dobrze postrzegany za granica, a w polsce juz tez nikt nie "rzuca sie" na jego absolwentow, jak przed jeszcze 8-6 laty.
takze ASKA i inni zainteresowani- lepiej poinformujcie sie dokladnie i zastanowcie sie na czym wam tak naprawde czego oczekujecie od tych studiow i na czym wam zalezy po ich ukonczeniu. czy chcecie po prostu poduczyc sie jezyka i studiowac na viadrinie dla samego studiowania "za granica" czy tez naprawde zalezy wam na solidnym wyksztalceniu w innym kraju, ktore otworzy przed wami nowe perspektywy???
bowiem obojetne czy placi sie (juz) oplaty za studia czy tez tylko te symboliczne 85 euro (jak na viadrinie), studia w niemczech kosztuja ogromne pieniadze (nieporownywalne z kosztami w polsce!- ok. 250 euro mieszkanie, 60 euro ubezpieczenie i gdzies 300 euro wyzywienie czy wyjscia. ja mam co miesiac 600 euro i daje sobie dosc dobrze rade). i moze sie zdarzyc ze bedzie to z perspektywy czasu nietrafiona inwestycja, bo zdobyte wyksztalcenie nie da wam takiej przewagi na rynku pracy, zeby dzieki zarobkom zwrocily sie kiedys te wydatki!!!!
mowie z doswiadczenia, bo moje studia sa dla mnie (i moich rodzicow) wlasnie taka dlugoterminowa inwestycja.
zaraz po maturze dostalam sie na najlepszy wydzial prawa w niemczech (na uni we freiburgu- wydzial ten juz od lat jest na 1.mscu rankingow "zeit" i "spiegel"). DSH (ktore w baden-württemberg generalnie uchodzi za najtrudniejsze) zdalam z najlepszym wynikiem w tamtym semestrze, a i tak musze przyznac ze poczatek byl dla mnie cholernie ciezki! caly ten material, calkowicie inny sposob nauki i do tego prawniczy niemiecki, ktory sam w sobie jest jakby innym jezykiem, niezrozumialym nawet dla normalnych niemcow.
do tego dochodza wszystkie formalnosci i trudnosci codziennego zycia, ktorym trzeba podolac zupelnie SAMEMU. dopiero po roku moglam powiedziec ze "zczailam o co w tym chodzi" i moglam byc zadowolona z moich wynikow. rok temu, czyli po skonczeniu grundstudium (ok. 2,5 roku) przenioslam sie na uni hamburg gdzie mialam lepszy wybor i lepsze warunki co do specjalizacji ktora mnie interesowala.
no i teraz (tez) jestem bardzo zadowolona i musze przyznac ze wybor miasta jest bardzo wazny! bo jedak duze miasto daje wiele mozliwosci, nie przytlacza i pozwala poznac duzo ludzi, a na poczatku jest to bardzo wazne, bo jest sie jednak samemu.
moral z moich wypocin jest taki, ze trzeba sie powaznie zastanowic dlaczego chce sie studiowac za granica (co ma nam to w zyciu dac i w czym polepszyc nasza pozycje na rynku pracy) i czy da sie w ogole rade! i potem wybrac miejsce w ktorym bedziemy mogli najwiecej osiagnac z tego co jest naszym celem!
dam przyklad jeszcze tego jak (w niemczech) wazna jest opinia uni, na ktorym sie studiuje: 1. moi nowi koledzy tutaj od razu mieli do mnie respekt, jak uslyszeli ze przenioslam sie z freiburga, bo wielu z nich tam zdawalo i ich nie przyjeli no i wiedza jaki tam jest poziom i ile trzeba z siebie dac zeby sie tam utrzymac. 2. swiezo po zmianie uni ubiegalam sie o praktyke w sądzie w hamburgu i sedzia powiedzial mi ze z takimi kwalifikacjami nie mam co czasu tracic na sąd, ale powinnam od razu ubiegac sie w najlepszych kancelariach. tak tez zrobilam i od tego czasu mialam 3 praktyki u najlepszych....
takze studia w niemczech sa swietna inwestycja, ale musza byc dobrze przemyslane i dobrane do wlasnych mozliwosci (intelektualnych i finansowych) oraz planow.
jesli chce ktos wiecej infos na ten temat, mozecie pisac!
pozdrawiam asia